Tuesday, 4 September 2012

Best Polish bands ?

As a band playing / living / working in Poland, we'd like to ask you who you think the top 5 Polish bands are?

Yours musically,

 sUPA-Fi

sUPA-Fi Live @ Brudershaft Gdańsk 25,08,2012

Brudershaft (formally known as Kruger) with new management, decor and most importantly a new drinks menu ;) was not such a new experience for us, as we played the formally known Kruger on many an occasion. This was a much more stripped back performance (regarding the sound) than our previous 2 shows  due to not mic-ing all the equipment up being such a small venue, but that didn't take anything away from our performance. 

Once again we'd like to thank the audience for the great atmosphere :) 

Stay sUPA,-Man 














Review of Red Light Gig


Trójmiasto jest jednym z nielicznych miejsc w Polsce, które jest w stanie każdego roku zachwycać nowymi muzycznymi projektami.
W 2012 w mojej prywatnej czołówce jest m.in. Supa Fi - ich kolejny koncert udowodnił, że mają olbrzymi potencjał niezależnie od warunków w jakich występują.

Tak się złożyło, że ponownie oglądałem Supa Fi w akcji poza warunkami typowo koncertowymi. Na początku czerwca występowali akustycznie w jednej z gdańskich szkół językowych, tym razem stanęli u wejścia do klubu Red Light. Niecodzienne okoliczności na pewno są atrakcją dla publiczności, ale nie każdy zespół potrafi sprostać trudnemu wyzwaniu podzielności uwagi. Nie wystarczy grać równo i perfekcyjnie trafiać w swoje dźwięki, nie wystarczy nawet pilnować stroju gitary czy odpowiedniego poziomu głośności (w wypadku braku akustyka). Brytyjsko-polska kapela musiała czujnie obserwować czy przechodzący przez "scenę" klienci nie rozlewają na nich lub ich sprzęt wynoszonych napojów, musieli koordynować cały swój występ tak, aby droga do baru była drożna. Trudne zadanie? Po naturalności i łatwości z jaką Supa Fi wykonało ponad godzinny repertuar można by sądzić, że to nic wielkiego. Nie znam jednak innego początkującego zespołu, który w takich warunkach byłby zdolny do całkowitego luzu. Może to wrodzona charyzma, a może to "coś", co sprawia, że gitarowa muzyka z Wysp od kilku dekad podbija cały świat.
Niewielka przestrzeń ganku przed klubem musiała całkowicie wystarczyć czteroosobowemu składowi. Chris Tylor był niemal niewidoczny zza perkusji i pleców stojących przed nim Paula Saundersa i Craiga Coppocka. Obok nich znajdował się szlak prowadzący do wnętrza Red Light, a jeszcze dalej stała osamotniona z mikrofonem Iza Bieszk. Do tego druga połowa repertuaru zaplanowana jest na dwie gitary i w tym potężnym ścisku odnaleźć swoje miejsce musiał jeszcze Kuba Kardaś. Nie mniejszy tłok panował po drugiej stronie - zaraz przed schodami znalazło się kilka siedzących miejsc, za nimi ściana mniej i bardziej przypadkowych osób dających się całkowicie porwać świetnemu indie rockowemu materiałowi. Craig tym razem wystąpił z gitarą elektryczną, co z jednej strony dodało utworom mocy, z drugiej nie pozbawiło ich głównej zalety - niesamowitej chwytliwości. Pisałem o tym już przy poprzedniej relacji, ale powtórzę się - takiego natężenia potencjalnych hitów na jedną set listę nie słyszałem już dawno. Zupełnie jakbym był świadkiem koncertu zespołu o olbrzymiej dyskografii, który odkrywa wszystkie przebojowe single. Tymczasem Supa Fi nie ma na koncie jeszcze żadnego wydawnictwa. Wytwórnia, która pierwsza na nich wpadnie zrobi bardzo przyzwoity interes.
Mój drugi koncert Supa Fi był zdecydowanie mniej osobisty, nie siedziałem tuż naprzeciwko zespołu w przestrzeni przypominającej prywatne mieszkanie. Jednak ani intensywne rozmowy mniej skoncentrowanej na muzyce części widzów, ani przejeżdżające tuż za plecami samochody nie były w stanie zepsuć wrażenia po świetnym rockowym występie. To nadal nie jest nowatorskie, eksperymentalne brzmienie, ale gdyby każdy próbował tworzyć coś całkowicie nowego to rock stałby się okrutnie nudnym gatunkiem. Supa Fi to 100% czystej rozrywki na światowej klasy poziomie, mam nadzieję, że za rok będziecie mogli się o tym przekonać na najwiekszych polskich scenach.
Jarosław Kowal
fot. Jarosław Kowal

sUPA-Fi @ Red Light Pub Gdańsk 18,08,2012

After playing @ Fahrenheit on a busy Długa street the thought of playing outside a small pub on a quiet side street was less than thrilling, we couldn't have been more wrong!

It took us a couple of hours to iron out the sound in the sound check but once we were satisfied with the levels and the show began, the passes by started to stop and take notice.

The extra guitar is really starting to add to the sUPA-Fi sound :)





Monday, 3 September 2012

sUPA-Fi Live @ Fahrenheit Gdańsk 17,08,2012

This was our first gig since our acoustic set back in June @ Prestige Lingua. Back to the norm of playing electric guitars we were joined for the second time by our good friend and latest addition to the sUPA-Fi family Kuba Kardaś. I've said it before and I'll say it again, two guitars are better than one ;)


sUPA-Fi @ Prestige Lingua 02.06.2012

Hi Guys, this is a review of our 'Acoustic Gig' @ Prestige Lingua back in June 2012.
We were joined on stage for the first time by Kuba Kardaś, a young and very promising guitarist from Gdańsk. 

Niektóre zespoły zadręczają swoje instrumenty próbując z nich wycisnąć chociaż jeden przebój, inne sypią nimi jakby nie wymagało to od nich najmniejszego wysiłku. Do tych drugich należy Supa Fi, które w minioną sobotę zafundowało istny "przebojotok" w jednym zpokoi, jednej ze szkół językowych w Gdańsku...
Jeszcze przed drzwiami do mieszkania/siedziby Prestige Lingua spodziewałem się przeciętnego i w najlepszym wypadku poprawnego rockowego koncertu. To w końcu dopiero drugi występ Supa Fi, jak dobry może być zespół z tak krótkim stażem scenicznym? Zwątpienie przyszło wraz z oględzinami pomieszczeń przeznaczonych na wydarzenie - świetnie urządzone przestrzenie i paluszki dostępne w każdym kącie już na start wprowadzały bardzo swojską atmosferę. Kiedy natomiast część publiczności zaczęła wnosić własny alkohol, miałem wrażenie, że wpadłem na koncert do domu któregoś z kumpli.
Koncert otworzył Houston, gitarowy duet o przyzwoitym, lecz nie porywającym repertuarze. Nawiązując do wstępu tej relacji, zdecydowanie należą do tej pierwszej grupy i dodatkowo odstraszają manierą wokalisty i brakiem porozumienia w trakcie występu. Biorąc poprawkę na wiek muzyków, zbyt surowe oceniania nie ma jednak większego sensu. Krótko pisząc - przed nimi jeszcze wiele szlifowania. Skończyli po 2-3 utworach, a chwilę później na „scenie”, czyli podłodze na końcu niewielkiego pokoju, pojawił się zespół Supa Fi i zaczęła się magia.
W astrobiologii istnieje zwrot "panspermia", może wywoływać głupie skojarzenia, ale to całkiem poważna sprawa. Chodzi o powstanie życia na planecie przez inne życie przybyłe z kosmosu za pośrednictwem np. komety. Bardzo podobne zjawisko zaszło tego wieczoru - trzej Brytyjczycy (Craig Coppock, Chris Taylor i Paul Saunders) wraz z rodzimą wokalistką (Izą Bieszk) tchnęli nowe życie w trójmiejskiego rocka. Kontrast bije po twarzy już na miejscu - Houston z ich walką o dobrą piosenkę i Supa Fi z ich bezlitosnym katowaniem nóg, palców, karków i wszystkich innych części ciała, które mogą się wyginać i podrygiwać w rytm muzyki.
W tym zespole niezwykłe jest wszystko, a przede wszystkim zdolność do zmanipulowania prostą i oklepaną formą w taki sposób, że nie można zarzucić im wtórności i nudy. Na korzyść działa skromne instrumentarium (gitara elektroakustyczna, bas i perkusja złożona z zaledwie stopy, werbla i hi-hatu), ale siła Supa Fi to przede wszystkim 3 kompletnie różne i unikalne głosy. Craig śpiewa najbardziej "brytyjsko", momentami można by podejrzewać, że jest zaginionym trzecim bratem Gallagher, jeszcze częściej przypomina Briana Molko. To jednak tylko luźne skojarzenia, Craig ma wystarczająco dużo charyzmy i talentu aby porównywanie go do kogokolwiek innego było zbędne. Iza z kolei śpiewa bardzo delikatnie i folkowo, zmuszony do podania skojarzeń rzuciłbym nazwiska Mariee Sioux, Alela Diane czy Marissa Nadler. Paulowi najtrudniej przyszyć znany odpowiednik, co już samo w sobie jest ogromną zaletą.
Występ Supa Fi podzielony był na dwa sety, pomiędzy nimi jeszcze na chwilę powróciło Houston (w jednym z utworów gościnnie zagrali Chris i Craig). W sumie brytyjsko-polski mezalians (do którego pod koniec koncertu dołączył drugi gitarzysta - Kuba Kardaś) wykonał około 15 piosenek, rzucił mnóstwem żartów i nie pozwolił publiczności oderwać od siebie oczy i uszu na choćby sekundę.
Rzadko zdarzają się tak kompletne wydarzenia - świetna muzyka, nieczerstwe żarty kapeli, rewelacyjna atmosfera miejsca koncertu. Zapamiętajcie nazwę Supa Fi i chodźcie na każdy kolejny koncert póki jeszcze możecie zobaczyć ich w kameralnej atmosferze, niedługo powinni być obrzydliwie popularni.
Jarosław Kowal

Monday, 21 February 2011

sUPA-Fi Live @ Cafe Absinthe Gdańsk 18,02,2012

We are no strangers to the familiar surroundings of Cafe Absinthe. Having played here a number of times prior to this 'Valentines Day' gig we felt that we had something to prove. Past shows were plagued with technical issues, broken guitar strings and over-excited naked invisible joo joo dolls......

Equipped with a  new song, new strings and clean underpants (excluding Iza, no one knows if she wears or in fact owns a pair of tighty whiteys) we gave what can only be described by the drunk guy dancing on the table as an 'awesome' performance, his words not ours (it was pretty good though)   ;)

http://www.facebook.com/cafeabsinthe

http://www.cafeabsinthe.pl/


Friday, 18 February 2011

19/02/2011 - sUPA-Fi live @ Kruger, ul.Długa, Gdańsk 21:30

Back playing @ Kruger, Gdańsk tomorrow night. Should be a bit different than the last two times as previously we played acoustic sets. This time round we're going back to our usual set :)

Monday, 28 June 2010

CONCERT ITINERARY

WEDNESDAY 7th JULY - CAFE ABSINTHE, GDANSK - 2100HRS

MONDAY 19TH JULY - WIELE TWARZY, GDANSK - 2100HRS